Turystyczny hit Australii

Miała kosztować 7 milionów dolarów, a pochłonęła… 102 miliony. Od początku budziła kontrowersje, a jej projektant nie został nawet zaproszony na uroczyste otwarcie. Mimo to dziś Opera w Sydney uchodzi za arcydzieło architektury i największą atrakcję turystyczną Australii.

Projekt budynku został wybrany w 1957 roku w drodze konkursu, który ogłosiły władze Nowej Południowej Walii. Propozycja architekta Joerna Utzona okazała się najlepsza spośród ponad 200 innych prac nadesłanych z 32 krajów. Była też najbardziej, jak na owe czasy, kontrowersyjna. Utzon bazował jedynie na zdjęciach portowego półwyspu Bennelong Point, na którym miał stanąć gmach opery, jednak to on najlepiej wykorzystał to piękne miejsce. Zaproponował budynek przypominający kształtem żagle. Pomysł był nowatorski i pewnie dlatego szybko znaleźli się krytycy wątpiący w powodzenie tak skomplikowanej budowy.

Od ratusza do Sydney Opera House

Koszt inwestycji władze zamierzały pokryć z loterii, a obiekt miał po prostu służyć orkiestrze, która nie miała swojej sali i korzystała z budynku ratusza. Nikt nie przypuszczał, że powstający gmach stanie się obowiązkowym punktem podróży każdego turysty odwiedzającego Sydney.

Od pomysłu do realizacji, ten piękny obiekt dzieliła jednak długa droga. Po wygraniu konkursu Utzon musiał rozwiązać wiele problemów, od kłopotów z podłożem po uzyskanie dachu przypominającego kształtem żagle.

Ten i inne pomysły, choć trafione, krytycy uznawali za niemożliwe do wykonania. Budowa przedłużała się, a koszty rosły. Zmieniły się siły polityczne, a nagonka w prasie przybierała coraz większe rozmiary. Utzon nie wytrzymał tej presji i w 1966 roku złożył rezygnację. Wbrew dumnie wygłaszanym przez polityków obietnicom, nie przyspieszyło to budowy, która trwała jeszcze przez 7 lat. Otwarcie Sydney Opera House było dużym wydarzeniem. Przyjechała nawet królowa Elżbieta II. Zabrakło jednak Utzona, który…nie został zaproszony na uroczystość.

(Nie)doceniony architekt

Gdy Utzon zgłosił swój udział w konkursie na projekt opery, był nieznanym architektem. Wywodził się z rzemieślniczej rodziny. Jego ojciec miał warsztat szkutniczy, stąd jego fascynacja jachtami. Utzon był zapalonym podróżnikiem, miłośnikiem architektury Meksyku, krajów islamskich i Chin, co także pozostawiło ślady w jego projektach. Zmarł w 2008 roku w wieku 90 lat. Doczekał wpisania gmachu Opery na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 2007 roku. Kilka lat wcześniej otrzymał najbardziej prestiżowe wyróżnienie w dziedzinie architektury – Nagrodę Pritzkera.

Co turysta wiedzieć powinien?

Opera zbudowana jest ze stali, betonu i szkła. Jej powierzchnia zajmuje 1,8 hektara.
Budynek składa się z kilku sal o różnym przeznaczeniu. Niestety, najsłynniejsza Opera świata nie może pochwalić się rewelacyjną akustyką. Cięcie kosztów po odejściu Utzona odbiło się na jakości. Jedynym zaprojektowanym przez niego wnętrzem jest Utzon Room, niewielka sala służąca różnym wydarzeniom kulturalnym.
Opera może poszczycić się największymi na świecie organami mechanicznymi wyposażonymi w ponad 10 tysięcy piszczałek
Pierwszym utworem operowym, jaki został zaprezentowany w gmachu była „Wojna i pokój” Siergieja Prokofiewa
Opera nazywana jest „białym łabędziem Australii”
Zwiedzanie Opery jest płatne. Wejście kosztuje ok. 150 dolarów. Turystom planującym wyjazd do Sydney polecamy wcześniejszy zakup biletu przez internet – można zaoszczędzić nawet 5-krotnie.